Witajcie kochani!
Piszę do was już z domu, z Polski 🙂 Wróciłam miesiąc wcześniej niż planowałam, ale w sumie wyjdzie mi to na dobre, gdyż będę miała sporo czasu na ostateczne przygotowania do wyjazdu, oraz na słodkie leniuchowanie 😛
A co mam do zrobienia? A no na pewno muszę odwiedzić kilku lekarzy, w tym stomatologa 🙂 Potrzebuję dokupić także kilka rzeczy, więc pozwiedzam okoliczne sklepy i lumpeksy. Dodatkowo, muszę wybrać odpowiednie ubezpieczenie podróżne, pomyśleć nad drobnymi prezentami dla krajowców (mam kilka pomysłów, ale jak ktoś ma propozycję to śmiało proszę pisać w komentarzach 🙂 ) Chcę także spotkać się z kilkoma znajomymi, nadrobić zaległości w czytaniu książek i obejrzeć filmy z mojej niekończącej się listy 😛 No i jeszcze chcę odwiedzić siostrzenice i pojeździć bryczką… Także, czas zleci szybciutko i ani się zorientuję, trzeba będzie wsiadać do samolotu lecącego w stronę Ponape 🙂
Ale no właśnie – co wiecie o tej wyspie? Postanowiłam, że dzisiaj przytoczę wam trochę o niej informacji, żebyście mieli pojęcie dokąd właściwie się wybieram.
Ascension, bo taką pierwotną nazwę nosiła obecna wyspa Ponape, leży gdzieś na Pacyfiku – raczej zapomniana i omijana przez podróżników.
Nie jest łatwo się tam dostać, ale wyspa ma w sobie urok, tajemnicę i łączy się ona z historią jednego z najlepszych badaczy Oceanii, którego historia przygasła równie mocno, co świetność wyspy Ponape.
Zakłada się, że odkryta została przez rosyjskiego podróżnika Fiodora Petrowicza Litkiego w 1873 roku, choć są przesłanki, iż zostało to dokonane już w 1595 roku. Sama nazwa wyspy składa się z dwóch słów „pohn” oraz „pehi”, (Pohnpei – Ponape) co oznacza „pod kamiennym ołtarzem”. Prawdopodobnie ma to związek z kamiennym miastem Nan Madol, którego historia jest owiana tajemnicą. Dla mieszkańców wyspy jest to temat tabu, a do dziś nikt nie wie na pewno, jak i dlaczego to miasto zostało zbudowane.
Kiedy Jan Kubary, polski etnograf i podróżnik, a także wieloletni badacz Oceanii, przybył na wyspę, jej mieszkańcy byli już ucywilizowani, choć kilkadziesiąt lat wcześniej, w czasach Litkiego, mieszkańcy wyspy uchodzili za dzikich, a nawet za ludożerców.
Obecnie – odpowiednio pod rządami: hiszpańskimi, niemieckimi, japońskimi i amerykańskimi – Ponape wchodzi w skład Zjednoczonych Stanów Mikronezji, utworzonych w 1979 roku wraz z sąsiednimi wyspami Yap, Truk i Kosrae.
Pomimo tego wpływy amerykańskie są tam nadal bardzo silne – język urzędowy to język angielski (poza ponapejskim), walutą jest amerykański dolar, religia dominująca to katolicyzm. Także wielu Ponapejczyków emigruje do Ameryki w pogoni za lepszych życiem. Również wiele towarów spożywczych jest stamtąd sprowadzanych (poza tym, pozostały także duże wpływy japońskie, więc kuchnia azjatycka jest tam dość popularna, jak i turyści z tego kraju). Jedno z centrum handlowych, które się tam znajduje, zostało wybudowane na ziemi, gdzie niegdyś znajdowała się plantacja Jana Kubarego. Została ona zakupiona przez belgijską rodzinę Etscheit i do dnia dzisiejszego jest w jej posiadaniu.
Powierzchnia Ponape – 345 km²
Liczba ludności – około 36 000
10 maja 1979r. Ponape wraz z Yap, Truk i Kosrae utworzyły Federated States of Micronesia (FSM), czyli Zjednoczone Stany Mikronezji.
Trochę o faunie 🙂
Przede wszystkim znajdziemy tam świnki, które są wysoko cenione i hodowane przez większość ludzi, ale i bardzo często puszczane luzem 😉 Podobno są też i jelenie, przywieziona za czasów niemieckich oraz krowy, woły, kozy, owce, kurczaki, kaczki. Znajdziemy tam również psy, choć nie tylko w roli przyjaciela człowieka, ponieważ zdarza się, że trafiają one czasem na stół przy jakichś uroczystościach.
Krokodyle… No cóż… okazjonalnie widywane lecz jest to rzadko potwierdzane. Lepiej więc być ostrożnym 😉 Poza tym mamy tam też gekony (robią dużo hałasu ale są niegroźne dla człowieka), jaszczurki, żółwie, węże (tylko wodne, choć często brane za lądowe), ropuchy, ślimaki, nietoperze, papugi. Najgorszy szkodnik to olbrzymi afrykański ślimak.
Poza tym oczywiście mamy insekty.. blee… Komary, karaluchy, wszy, pchły, osy, żuki. Najgorsze są komary i muszki, ukąszenia niektórych z nich bardzo swędzą…
Dodatkowo są jeszcze skolopendry… ehhh… oraz skorpiony… ehhh2… Ukąszenie obydwu są BARDZO bolesne! Unikają one ludzi, ale jak i w przypadku krokodyli – trzeba uważać.
Mamy jeszcze moje ulubione rekiny 😀 + delifny, manty i wszelakiej maści ryby.
Trochę o florze 🙂
Zasadniczo są trzy rodzaje roślinek:
-mangrowia
-lasy deszczowe
-roślinność plażowa 😀
Mamy więc chlebowce, jam, taro, kokosy, tapiokę, banany i mango – to najpopularniejsze jedzenie na Ponape, jak i również słodkie ziemniaki.
♦♦♦♦♦♦
Wiecie już teraz co nieco o wyspie 🙂 Na sam koniec chciałabym się z wami podzielić swoimi planami co do podróży. Oczywiście jest on ramowy i może ulec zmianie, ale dzięki niemu mam jakiś swój szkic pobytu, by nie zapomnieć odwiedzić któregokolwiek z miejsc 🙂 Wiecie, ekscytacja itp. Poza tym, będę mam nadzieję miała przyjemność poznać tych kilku Ponapejczyków z którymi nawiązałam już kontakt.
1 dzień – odpoczynek po locie i aklimatyzacja 😛
2 dzień – tak samo (zaznajomienie się okolicą, czyli sprawdzenie gdzie są sklepy, poczta – muszę wysłać pocztówki, rozpytać o przewodników, wypożyczalnie łodzi i inne informacje)
3 dzień – odwiedzenie plantacji Kubarego
4 dzień – Nan Madol od strony morza
5 dzień – Nan Madol od strony lądu
6 dzień – Nan Madol również od strony lądu
7 dzień – objazd całej wyspy wypożyczonym samochodem, zobaczenie Petroglifów
8,9 dzień -poszukiwania pomnika Kubarego
10 dzień – cmentarz w Kumunlai
11 dzień – centrum katolickie i dzwonnica
12 dzień – popłynięcie do wraków statków oraz zobaczenie namorzyn
13 dzień – pakowanie, odpoczynek, pożegnania :C
14 dzień – wylot do PL
Tak to mniej więcej powinno wyglądać 😀 Jednak czy tak będzie? Ja jestem otwarta na przygodę 😀
Widzę, że plan pobytu skromnie naszkicowany. ;P Noo…. to ile zostało tych dni do dobicia do wyspy?! 😀
PolubieniePolubienie
No jakoś to musiałam ogarnąć a nie tak że jadę na hurra 😀 14 czerwca o 16.30 mam lot, ale pojadę do warszawy dzień wcześniej, bo nie chcę się tłuc z rana 5 godzin do Wawy, potem od razu lecieć na odprawę i znów spędzić w samolocie 10 godzin
A to przecież i tak będzie tylko pierwszy odcinek 😀
PolubieniePolubienie
Oby się wszystko ładnie udało! Trzymam kciuki:)
PolubieniePolubienie
Dzięki Olutek 😀 Czekaj na pocztówkę XD Pewnie autograf Kennetha przyjdzie pierwszy no ale… to z końca świata pójdzie więc można wybaczyć huehuheue
PolubieniePolubienie