W 2018 roku, kiedy ja wybrałam się na ekspedycję na wyspę Pohnpei, paru ludzi w tym samym czasie udało się na Agrihan.
Cel?
Zdobyć szczyt wyspy wynoszący 977 metrów.
Pierwsza ekspedycja odbyła się w 2015 roku, lecz niestety zakończyła niepowodzeniem. Sukces odniesiono za drugim razem.
Ale miało być przecież o skarbie 🙂 I oczywiście będzie, miej jednak świadomość drogi czytelniku, że nie piszę nic bez przyczyny 😉

Roberton – był najemnikiem i piratem. Człowiek ten był Szkotem, który w 1817 roku został zatrudniony przez Chilijczyków do walki z Hiszpanami. Miał rude włosy, był średniego wzrostu i znany był ze swojej dzikości i okrutności.
Parę lat później brał udział w schwytaniu bandyty zwanego Benavides. Pojmał on najpierw jego przyjaciela, Pacheco, w Arauco, Chile i „wydobył” z niego informacje o miejscu pobytu Benavidesa. Z małą armią, Roberton wziął Benavidesa z zaskoczenia i pojmał jego ludzi. Jednak jemu samemu udało się uciec.
Szkot powiesił wszystkich sześćdziesięciu jego ludzi na polanie, ale dopiero wtedy gdy uzyskał od nich przydatne informacje. Opowiedzieli oni o łupach ukrytych na wyspie Mocha, leżącej u wybrzeży Chile. Roberton przeprowadził się tam ze swoim bratem i kilkoma lojalnymi mu ludźmi. Pewnego dnia, w drodze powrotnej z Valdivii, płynąc małą łódką, jego brat i większość jego ludzi zatonęła. Po tym wydarzeniu Roberton nie mógł nadal tam pozostać i opuścił wyspę, aby dołączyć do Peruwiańskiej marynarki.
Będąc na służbie w Peru, walczył podczas oblężenia Limy. Został wtedy schwytany, a następnie zwolniony. Ponownie wstąpił do marynarki i żył w Limie, kiedy to poznał Teresę Mendez…
Teresa była 21-letnią wdową po hiszpańskim kapitanie morskim. Była nie tylko bogata, ale i znana ze swojej urody. Miała wielu zalotników, lecz interesowała się tylko bogatymi, szlachetnie urodzonymi mężczyznami. Roberton nie był żadnym z nich, ale niestety się w niej zakochał. Bezskutecznie próbował się do niej zbliżyć. Kiedy wyznał jej swoja miłość, ona go wyśmiała. Kiedy zaś nalegał, powiedziała mu, że gdyby mógł zapewnić jej wielkie bogactwo, wtedy byłaby jego. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że to się nigdy nie stanie.

W porcie zakotwiczony był natomiast angielski statek Peruana. Podczas spotkania oficerów marynarki, porucznik Vieyra żartował, że gdyby Roberton mógł zabrać statek, miałby dość pieniędzy, by pokazać Teresie, że jest mężczyzną który potrafi spełnić jej oczekiwania. Statek bowiem miał na pokładzie 2 miliony złotych Piastów.
Tej samej nocy Roberton zebrał grupę marynarzy, głownie Brytyjczyków. Zaatakowali słabo strzeżoną Peruanę i opuścili port na pokładzie statku wraz z jego skarbem. Rankiem nie było ani statku, ani Robertona i jego ludzi.

Pożeglowali na Tahiti. Roberton wiedział, że mają przewagę, ale zdawał sobie także sprawę, że będą ścigani. Musiał przekonać swoich ludzi do opuszczenia Tahiti, na co ci reagowali niechęcią. Szkot miał tylko dwóch najbardziej zaufanych ludzi, Georga i Williama. Zastosował kombinację gróźb oraz porwał 15 kobiet z Tahiti, które wzięli na pokład. W ten sposób Roberton zmusił załogę do ponownego wypłynięcia.
Szkot od samego początku zamierzał zatrzymać skarb tylko dla siebie i dla Teresy. Dzielenie się nim z 15 innymi mężczyznami oraz kobietami z Tahiti nie było częścią jego planu. Popłynął na północny zachód w stronę Marianów. Na jednym z kotwicowisk, gdzie przystanął by uzupełnić zapasy wody, oświadczył, że 8 jego ludzi knuje spisek, by przejąć władzę i uwięził ich na bezludnej wyspie. Następnie pożeglował na wyspę Agrihan.
Pierwszym zadaniem do wykonania było pozbycie się kobiet. William był strzelcem wyborowym więc to on zaczął do nich strzelać. Niektóre wyskakiwały za burtę, starając się dopłynąć do wyspy, lecz William nie chybiał zbyt często. Żadna z kobiet z Tahiti nie przeżyła tego pogromu.

Następnie 7 pozostałych członków załogi załadowało skrzynie ze złotymi monetami na łódź i powiosłowało ku brzegowi. Przygotowali polanę u podnóża klifu w niewielkiej odległości od morza. Potem zakopali skrzynie, ścieli kilka drzew i zostawili ślady na skałach, aby zidentyfikować obszar. Później wypłynęli na Hawaje.
Zbliżając się do nich, Roberton wprowadził w życie kolejną fazę swojego planu. On, George oraz William zamknęli w ładowni resztę ludzi. Zatrzymując 20 000 sztuk złota na własny użytek, wsiedli na tratwę ratunkową i zatopili statek. Popłynęli do Oahu, gdzie opowiedzieli o wraku statku i o tym, że są jedynymi ocalałymi.
Plan mógłby zadziałać i prawdopodobnie nikt by się nie dowiedział o pozostawionych na bezludnej wyspie mężczyznach, morderstwie na Tahitańskich kobietach, zakopanym złocie czy zatopieniu statku, gdyby nie jedna rzecz.
Niedbale wykonali ostatnią robotę podczas zatopienia. Statek pozostał na powierzchni… Kilka tygodniu po przybyciu na Oahu, statek wielorybniczy natknął się na dryfujący wrak. Jeden mężczyzna wciąż żył. Ale minął rok, nim statek powrócił do portu. Wylądował na Oahu, ale Robertona i Irlandyczków już nie było.

Ta trójka była teraz ściganymi przestępcami. Udali się więc do Brazylii.
George zginął w Rio de Janeiro – możemy się tylko domyślać co się stało. William i Roberton nadal trzymali się razem, choć prawdopodobnie z dużą dozą nieufności. Potrzebowali pieniędzy ze skarbu, toteż zaczęli szukać sposobu, aby wrócić na Agrihan. Przybyli do Tasmanii i tam przekonali starego żeglarza imieniem Thomson, by zebrał małą załogę i zabrał ich na północ.
Pewnej nocy Thomson upił Williama i ten opowiedział mu cała historię. William nie znał nazwy wyspy, ale z jego opisu Thomson wywnioskował, że musi to być Agrihan.
Którejś nocy kapitan obudził się słysząc krzyki. William został zamordowany, a Thomson natychmiast zaczął się martwić o Robertona. I choć czuwał, to nie mógł się równać z młodszym i silniejszym mężczyzną. Pewnego dnia Roberton po prostu wyrzucił go za burtę.
Opatrzność jednak czuwał na Thomsonem. Udało mu się utrzymać na powierzchni, aż znalazł go hiszpański statek, prawie martwego, który zdołał opowiedzieć swoją historię. Hiszpanie ścigali Robertona. Gdy Szkot dotarł na Saipan, wyskoczył za statku i poszedł w góry, by się ukryć. Bezskutecznie, bo został pojmany przez Hiszpanów.

Zabrali go oni wprawdzie na Agrihan, ale nic im nie powiedział. Zmusili go do wyjścia na wyspę, ale Roberton wyszukiwał tylko sposobności na ucieczkę. Zabrano go więc na statek, gdzie z pomocą bata usiłowano go przekonać do współpracy. Roberton wiedział, że jego sytuacja jest beznadziejna. Odmawiając wskazania miejsca ukrycia skarbu, byłby torturowany. Wskazując Hiszpanom to miejsce, zostałby zabity, a oni przejęliby złoto.
Gdy Hiszpanie znów zabierali do na wyspę, Roberton wyskoczył za burtę. Okalające go łańcuchy szybko zaprowadziły go na dno.
Po tej nocy, kiedy postanowił ukraść skarb, nigdy już nie zobaczył Teresy…

Jak więc widać, miłość może sprowadzić na manowce 🙂
Było kilka poszukiwań skarbu, choć oficjalnie nikt nic nie słyszał, by go odnaleziono. W 2010 roku grupa Rosjan, twierdząca, że ma wszelkie poszlaki by odnaleźć skarb, udała się na jego poszukiwania. Nie mam żadnej informacji, czy dotarli na miejsce i czy znaleźli cokolwiek.
Być może skarb nadal czeka na odkrycie. Być może ktoś już po cichu zgarnął kosztowności ukryte na wyspie…
Niemniej, podobnie jak w przypadku historii Jana Kubarego, opowieść o zakochanym piracie i ukrytym skarbie namalowała w moim umyśle obraz wyspy Agrihan, którą chciałabym zobaczyć. Ta sama ekipa, która zdobyła szczyt wyspy w 2018 roku, organizuje… kolejną ekspedycję. Informację o tym znalazłam tego samego dnia, kiedy składałam w jedność historię pirata Robertona. Przypadek?
Ekspedycja planowana jest na rok 2023.
Jak się pewnie domyślacie – zgłosiłam swoją kandydaturę.
Szanse mam marne – nie jestem wspinaczem, a do tego duże znaczenie ma dla mnie planowany budżet wyprawy, którego jeszcze nie znam. No, ale mail został wysłany w myśl zasady „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. 🙂
Bo nawet jeśli się nie uda, to i tak mam swoje własne plany. Bo pamiętajcie moi drodzy:

Źródło: mymetaldetector.blogspot.com