David O’Keefe: Król twardej waluty cz.3

Na początku lat osiemdziesiątych XIX wieku David O’Keefe był na tyle bogaty, że zbudował sobie dom z czerwonej cegły na Tarang, wyspie pośrodku portu Yap. Oprócz dużej biblioteki z wszystkimi najmodniejszymi książkami – kapitan cieszył się opinią zapalonego czytelnika – sprowadził fortepian, srebrne naczynia i cenne antyki, a jego majątek obejmował cztery długie magazyny, dormitorium dla jego pracowników, nabrzeże do cumowania dla czterech statków i sklep znany jako O’Keefe’s Canteen, który sprzedawał miejscowym rum po 5 centów za miarkę. Wokół kręciło się zawsze mnóstwo ludzi: stołówka była prowadzona przez człowieka imieniem Johnny, o którym mówiono, że jest złodziejem, pijakiem i mechanicznym geniuszem; Dolibu była obsługiwana przez dwóch kucharzy i pomocnika; była też załoga ładunkowa Yapejczyków której płacono „pięćdziesiąt centów na dzień plus trochę jedzenia i picia”. I chociaż Yap było częścią zamorskiego imperium Hiszpanii, O’Keefe wywiesił swoją własną flagę na wyspie Tarang – czarne litery OK. na białym tle.

Kadr z filmu „His Majesty O’Keefe”

Jest wiele opowieści o uprzejmości O’Keefa wobec Yapejczyków i patrząc wstecz być może zbyt łatwo jest go skrytykować za sprzedaż rumu i broni wyspiarzom; ci którzy odwiedzili jednak wyspę twierdzili, że Irlandczyk sprzedawał alkohol ponieważ rywalizujący z nim handlowcy – a także rządy Hiszpanii i Niemiec – również to robiły. Jednak ta życzliwość miała swoje granice i O’Keefe z pewnością nie widział nic złego w wykorzystywaniu ogromnej przepaści między zachodnimi cenami a dochodami Yapejczyków. John Rabe, który udał się na Yap w 1890 r. odnotował, że O’Keefe wymienił kamiennego pieniądza o średnicy czterech stóp – którzy zrobili sami Yapejczycy, a który on sam zaimportował na jednym ze swoich statków – na 100 worków kopry, którą później sprzedał za 41,35 $ za worek.

Przez większą część 20 lat O’Keefe cieszył się owocami swojej pracy i swoich ludzi. Dwadzieścia lub 30 żaglowców rocznie zawijało teraz do Yap, które stało się największych przedsięwzięciem na Pacyfiku, a duży parowiec cumował co osiem tygodni, aby zabrać koprę i wyładować towary handlowe. Wszystko to, oczywiście, wywołało wrogość Irlandczyka, jeden z gości zauważył, że O’Keefe „toczy wojnę ze wszystkimi innymi białymi z wyspy, którzy wszyscy całkowicie go nienawidzą”; do 1883 roku było to już tak wielkie uczucie, że pojawiły się liczne zarzuty okrucieństwa, gdy na wyspę zawinął brytyjski okręt wojenny. Obejmowały one zarzuty, że żołnierze Yap służacy na „Lilli” zostali powieszeni za kciuki i wychłostani lub wyrzuceni za burtę w wodach rojących się od rekinów. Natomiast kapitan HMS „Espiègle” po przeprowadzeniu śledztwa, stwierdził, że zarzuty są całkowicie bezpodstawne. Sądził, że O’Keefe został złośliwie oczerniony przez rywali „zazdrosnych o jego sukcesy w relacjach z tubylcami”.

Niektóre ze statków O’Keefa wyglądały prawdopodobnie tak jak dżonka na zdjęciu. Dive Inn Co., Ltd.

Dopiero około 1898 r. majątek O’Keefa zmalał. Wszy liściowe – szkodniki sprowadzane na wyspę w towarach handlowych – zaczęły atakować plantacje na Yap, ograniczając produkcję do zaledwie 100 ton rocznie; wyspę uderzyły dwa potężne tajfuny, a Niemców wyraźnie już irytowała niezależność upartego kapitana. W końcu, w kwietniu 1901 roku, O’Keefe odszedł z Yap. Zostawił Charlotte i Dolibu, ale zabrał ze sobą dwóch najstarszych synów, najwyraźniej zamierzając w końcu wrócić do Savannah.

Nigdy mu się to nie udało. Gdzieś w maju 1901 roku jego statek, szkuner „Santa Cruz”, wpadł w kolejny tajfun i zatonął daleko na Pacyfiku. Irlandczyka nigdy nie więcej nie widziano, chociaż jedna z dziwnych opowieści z Guam mówi, że jakieś sześć miesięcy później przybył tam statek, prosząc o pozwolenie na pochowanie ciała rozbitka. Został wyłowiony, kiedy trzymał się drzewca umierając z głodu, nazywał się podobno O’Keefe.

Wyspa Tarang którą O’Keefe wybrał na swoją siedzibę. Credit to owner.

Wiadomości o śmierci kapitana potrzebowały czasu, by dotrzeć do Georgi, ale gdy to nastąpiło, wywołało mieszankę przerażenia – z powodu bigamicznych małżeństw O’Keefa z kobietami spoza rasy kaukaskiej – oraz chciwości. Catherine, oburzona odkryciem, że testament jej męża przekazał swoją Fortune Dolibu, zatrudniła prawnika, by udał się na Yap i zgłosił roszczenia do majątku. Pomimo obietnicy powrotu z Yap z co najmniej pół milionem dolarów, mężczyzna ostatecznie zdecydował się w imieniu Catherine z zaledwie 10 000 dolarów. Ale przez lata,  aż do własnej śmierci, 1928 roku, nawiedzała gmach sądu w Savannah, „wysoka, wychudzona kobieta… bardzo wyprostowana… zawsze ubrana w pogrzebową czerń” i wciąż na próżno miała nadzieję, że otrzyma „to, co słusznie jej się należało”.

O’Keefe’s Kanteen – mały sklep i bar na Yap. Credit to owner.

Po śmierci O’Keefa i całkowitym podporządkowaniu Niemcom, sprawy Yapejczyków zaczęły źle się układać po 1901 roku. Nowi władcy werbowali wyspiarzy do wykopania kanału przez archipelag, a gdy nie chcieli, zaczęli przejmować ich kamienne pieniądze, znakując monety malowanymi na czarno krzyżami i mówiąc swoim poddanym, że można je odkupić jedynie przez pracę. Co najgorsze, Niemcy wprowadzili prawo zabraniające Yapejczykom podróżowania dalej niż 200 mil od ich wyspy. To spowodowało natychmiastowe wstrzymanie wydobywania fei, chociaż waluta nadal była używana nawet po zajęciu wyspy przez Japończyków, a następnie przez Stany Zjednoczone w 1945 roku.

Obecnie Yap jest częścią niezależnych Sfederowanych Stanów Mikronezji, a większość codziennych transakcji na wyspie odbywa się w dolarach. Pamięć o Davidzie O’Keefe pozostaje jednak nadal żywa na wyspie, i to nie tylko w postaci takich miejsc jak Kanteen O’Keefe, które zaspokajają potrzeby turystów. Kamienne pieniądze wyspy są nadal wymieniane. I jak długo pozostaną w użyciu, prawdopodobnie jakaś niewielka część Davida O’Keefa wciąż nawiedza przyjazną wyspę, którą kochał.

Źródło: www.smithsonianmag.com

Dla wszystkich, którzy chcą się zagłębić bardziej w tę historię naturalnie zalecam wyjazd na wyspę Yap, która także jest na mojej liście mikronezyjskich miejsc do odwiedzenia. Poza wspomnianym już O’Keefe’s Kanteen – punkt obowiązkowy do zobaczenia – jest także urokliwy, choć niekonieczne pasujący do idei niskobudżetowego podróżowania (choć to i tak nad wyraz trudna kwestia biorąc po uwagę podróż na wyspy Mikronezyjskie). Nie sądzę, abym wybrała ten hotel na główny nocleg podczas mojej podróży, lecz jeśli miałabym akurat kilka dolarów więcej w kieszeni to z pewnością skuszę się na pobyt choćby na jedną noc 🙂

Polecam zerknąć na stronę internetową hotelu: O’Keefe’s Waterfront Inn

Dodaj komentarz